Zlecanie pisania pracy dyplomowej. Wszystko co musisz wiedzieć, aby nie wpaść w tarapaty!

zlecanie pisania pracy

Jak zlecać napisanie pracy na zakończenie studiów, aby nie zostać oszukanym?

Wyjaśniam, jak ja bym to zrobił, gdybym faktycznie musiał

Wyjaśniam, jak ja bym to zrobił, gdybym faktycznie musiał

ZLECANIE PISANIA PRACY - Drugi Promotor

ZASTRZEŻENIE PRAWNE

Treść niniejszego wpisu ma charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny, a zawarte tu informacje są wyrazem osobistych poglądów autora – ani w całości, ani w części, nie stanowią rekomendacji lub formy namawiania do konkretnego działania. Wszelkie decyzje podejmujesz drogi studencie na własną odpowiedzialność.

Nie jest prostą sprawą zlecić napisanie wzorca pracy, gdy wszędzie czyhają wilki w owczych skórach. Jedni chcą wydrzeć Ci z ręki jak najwięcej gotówki i zniknąć bez śladu. Inni, nie wezmą nawet zaliczki, ale w ostatecznym rozrachunku dostaniesz zrobiony na szybko zlepek książek, który jest bombą z opóźnionym zapłonem – nigdy nie wiesz, kiedy (nawet przypadkiem) wyjdzie na jaw, że całość Twojej pracy dyplomowej, to własność autorów tych książek (a pamiętaj, że uczelnia może Ci „cofnąć” dyplom nawet po wielu latach). I co wtedy? Uniesiesz ręce i powiesz „(…) ale tak właściwie, to nie ja to napisałem”? Wiadomo, że tak nie powiesz, bo wpadniesz wtedy z deszczu pod rynnę. PO PROSTU LEPIEJ JEST NIE MUSIEĆ SIĘ O TO MARTWIĆ i napisać pracę samodzielnie. Ale wiem też, że okoliczności są różne. Poznałem przez wiele lat swojej działalności mnóstwo historii. A to ktoś doznał wypadku i leży częściowo sparaliżowany w szpitalu, ALE CHCE DOKOŃCZYĆ DYPLOMÓWKĘ I STUDIA. Komuś innemu właśnie urodziło się dziecko – wcześniak – i siłą rzeczy nie zdążył napisać całości. Ktoś inny chciałby usiąść do tego samodzielnie, ale ma trójkę dzieci, cały dom na głowie, a do tego studia zaoczne i pracę zawodową w tygodniu… I NIE MA NA TO CZASU… Jeszcze ktoś inny wpadł w epizod depresyjny po śmierci bliskiej osoby; teraz jest już lepiej, ale nadal nie w pełni może się skupić na pisaniu, a przede wszystkim – zostało mu już za mało czasu do ostatecznego terminu zdawania prac. Znam jeszcze kilkadziesiąt takich indywidualnych historii. STĄD WŁAŚNIE WIEM, że w pewnych przypadkach – zwłaszcza, gdy ktoś przez całe studia był „piątkowym uczniem” – można nieco odpuścić i pójść na skróty. ALE…

 

…TRZEBA TO ZROBIĆ Z GŁOWĄ,

 

żeby później nie rozbolała od problemów!

I po to jest ten wpis. Aby uchronić tych, którzy muszą to zlecić, bo są już pod ścianą. 

Podstawowe fakty – co warto wiedzieć o zlecaniu pisania pracy dyplomowej, licencjackiej, magisterskiej...

PODSTAWOWA RAMA POZNAWCZA:

=> 1. PRZYNAJMNIEJ 80% OSÓB (OGŁOSZEŃ) Z JAKIMI SIĘ ZETKNIESZ, TO OSZUŚCI <=
=> 2. IM NACHALNIEJ I ROZLEGLE DANY PISZĄCY SIĘ REKLAMUJE (OGŁASZA), TYM WIĘKSZE PRAWDOPODOBIEŃSTWO TEGO, ŻE TO OSZUST <=
=> 3. CHOĆ TO WYGODNE, NIGDY NIE SUGERUJ SIĘ PIERWSZYM WRAŻENIEM – SZCZEGÓLNIE OSZUŚCI WIEDZĄ, JAK SPRAWIĆ, ABY BYŁO POZYTYWNE <=
=> 4. PISZĄCY, KTÓRZY DEKLARUJĄ SZYBKOŚĆ NA POZIOMIE POWYŻEJ 15 STRON DZIENNIE, TO OSZUŚCI (LUB PRACUJĄ TAK, JAK OMÓWIŁEM W EBOOKU „LEVEL GHOSTWRITER”) <=
=> 5. GDY PISZĄCY UJAWNIA SWOJE DANE OSOBOWE, TO JESZCZE NIE OZNACZA, ŻE JESTEŚ BEZPIECZNY ||| GDY PISZĄCY NIE WYMAGA ZALICZEK, TO TEŻ NIE OZNACZA, ŻE JESTEŚ BEZPIECZNY <=
=> 6. GDY ZGADZASZ SIĘ NA KONTAKT TELEFONICZNY Z PISZĄCYM (ALBO SAM WYMAGASZ TAKOWEGO), TO POPEŁNIASZ BŁĄD <=

Aby nie wyjść na kogoś, co wywalił pieniądze w błoto, musisz przynajmniej poznać odpowiedzi na następujące serie pytań:

  1. Gdzie szukać uczciwych piszących? Jak się z nimi kontaktować i jakiej treści wiadomości przesyłać?

  2. O jakie informacje i dane prosić usługobiorcę? Jak go „przetestować”? O co go zapytać, aby przekonać się, że ma jakiekolwiek pojęcie o pisaniu i/lub o tematyce danej pracy dyplomowej? Jak sprawdzić, czy jest profesjonalistą, za którego się podaje?

  3. Jak analizować otrzymywane od usługobiorców wiadomości i na co zwrócić uwagę? Jak się zabezpieczyć przed oszustami? Jak ich rozpoznać? Jak ich odstraszać?

  4. Czy stosować umowę i ujawniać swoje personalia, czy lepiej zachować pełną anonimowość? Jeśli umowa, to jakiej treści? Czy zgadzać się na wersje umowy proponowaną przez usługobiorcę? Jakie zapisy mogą się w niej znaleźć, które nie są korzystne dla mnie?

  5. Na jaką formę, terminy, sposoby płatności przystać? Jak negocjować cenę?

W Internecie roi się od ofert dotyczących pisania prac. Musisz jednak mieć świadomość, że za dużą część z tych ofert odpowiedzialnych jest kilka firm/grup. Każda taka grupa tworzy po kilkanaście stron, różne profile w mediach społecznościowych i wiele kont pocztowych, ogłaszając się na wszelkie sposoby, gdzie tylko się da. Chodzi o to, aby dotrzeć do jak największej liczby potencjalnie zainteresowanych studentów, którym może zależeć na nieco innych sprawach i tym samym mogą do nich przemawiać różne argumenty. Dzięki posiadaniu wielu „alter ego”, ogłoszeń o różnorakich treściach, stron internetowych wmawiających ofertę dedykowaną dla konkretnych grup (np. dla studentów rachunkowości lub prawa), można przekonać do siebie większą liczbę studentów. Myślą oni (studenci), że trafili na swojego idealnego usługobiorcę, a tymczasem trafiają do tego samego worka i czeka ich to samo – najczęściej: maksymalnie średnia jakość treści i współpracy, nieuzasadnione dopłaty, przesuwane terminy rozliczeń i całkowita niepewność co do tego, na czym właściwie stoją.

zamów napisanie pracy dyplomowej

Jak rozpoznać oszusta? Kto faktycznie napiszę Ci pracę?

Myślisz, że osoby piszące na zlecenie po prostu lubią pisać i znają się na tym, dlatego wybrali tę opcję na źródło swoich zarobków? W większości przypadków tak nie jest. Większość piszących na zlecenie to osoby, które znalazły w tym łatwy sposób na zysk. O dziwo (!) duża część z tych osób nie posiada nawet wyższego wykształcenia! Zaś jakość przyszłych dostarczanych treści można przewidzieć już po kilku mailach wymienionych z tymi osobami. Składnia zdań i braki stylistyczne, interpunkcja, klarowność wywodu – już to podpowie Ci, że możesz mieć do czynienia ze scamem.

Odsetek oszustów i osób niekompetentnych rośnie wraz ze spadkiem tzw. ceny za stronę.
W zależności od tematyki i czasu jaki pozostał do napisania wzorca, ceny mogą się znacznie różnicować, ale w większości przypadków linia graniczna to aktualnie około 35-40 zł/str. Oczywiście nie tylko to jest wyznacznikiem! Trzeba zwracać uwagę na wiele elementów, jak domena adresu mailowego, treść stawianych przez piszącego warunków co do płatności i systemu rozliczania się oraz skłonność do zaakceptowania Twoich kryteriów współpracy. No dobrze, ale nie każdy ma w sobie wewnętrznego polonistę, aby móc dobrze ocenić błędy „mailowego korespondowania”. Z pewnością część z nich będzie też wynikać z pośpiechu, albo wręcz z tego, że pisząc „w Internecie” na więcej można sobie pozwolić. Dlatego czytaj dalej – pokarzę Ci jak się zabezpieczyć, niezależnie od tego, jakie wnioski uda Ci się wyciągnąć z analizy korespondencji mailowej.

Standardowo „w świecie” stosuje się wycenę w oparciu o „znaki ze spacjami”, np. 15 zł za 1000 znaków ze spacjami. Wówczas sposób formatowania treści nie ma większego znaczenia. Jednak w Polsce raczej takich ofert nie znajdziesz. Niemal każdy poda Ci cenę „za stronę”, dlatego ważne jest, aby już w pierwszym mailu podawać wszystkie znane wytyczne co do formatowania treści, jak marginesy, interlinia itd. Dzięki temu usługobiorca będzie miał o jeden argument mniej przy próbie uzyskania od Ciebie dopłaty, którą to kwestię i tak trzeba jasno sformułować w umowie.

Na co zwrócić uwagę myśląc o zleceniu napisania pracy? Czego MUSISZ być świadomy...?

Wspomniałem wyżej, że studenci szukając osób piszących na zlecenie najbardziej boją się stracić pieniądze. Oczywiście, nikt tego nie lubi i jest to zrozumiałe. Ale spójrz na to z innej perspektywy. Spędziłeś na uczelni niezliczone setki godzin. Drugie tyle spędziłeś poza jej murami na nauce na różne koła i egzaminy lub na przygotowywaniu projektów zaliczeniowych. W tym czasie, z Twojej kieszeni zniknęły tysiące złotych, które poszły na czesne, dojazdy, wynajmem mieszkań (lub miejsca w akademiku), być może na jakieś korepetycje, poprawki lub projekty (które ktoś wykonał za Ciebie). W każdym razie, studia wymagały od Ciebie znacznych inwestycji (czasu, pieniędzy, zdrowia => stres, itp.) i rzadko ktokolwiek się nad tym zastanawia. Czy chcesz, aby to wszystko zostało przekreślone, bo wybierzesz niewłaściwego piszącego do współpracy? Co zrobisz, jeśli wyrzucą Cię z uczelni? Co powiedzą bliscy i znajomi? To nie będzie przyjemne. Dlatego, jeśli występuje u Ciebie konieczność zamówienia usługi pisania na zlecenie, to szukając zleceniobiorcy, nie o te kilkaset złotych w tą lub tamtą powinniśmy się martwić najbardziej, ale o to, aby wszystko zaaranżować i ukształtować tak, by nie stracić na tym biznesie lat życia. Nie oszczędzaj, aby wynająć kogoś „po kosztach”. W tym przypadku taniej = gorsza jakość. Zawsze. Rzetelne pisanie wzorców prac wymaga albo spędzenia minimum kilkudziesięciu godzin, albo mniejszej ich liczby, ale za to posiadania bardzo dużego doświadczeni i fachowych umiejętności lub sprytu. Tych kilka procent rzetelnych, najlepszych piszących, ma tak wiele zgłoszeń, że mogą wybierać w zleceniach.
Chcesz mieć to napisane dobrze? Przygotuj się na większy wydatek.

Jakich cen należy się spodziewać? Na 2023/2024 rok dobrzy piszący wezmą od 45 zł/str. (TNR 12, interlinia 1,5) za teorię/przegląd literatury, o ile terminy nie gonią (tj. rozliczenie ma nastąpić przynajmniej za 30 dni od zakontraktowania współpracy). Częściej będzie to jednak około 50 zł/str., zaś dla tematów bardzo specjalistycznych (i/lub o trudnym dostępie do dobrej bibliografii), wyceny zaczną się od 50 zł/str. Z kolei cennik za metodologię i omówienie/analizę dostarczonych przez Ciebie wyników badań własnych, będzie zaczynał się od 55 zł/str. Jeśli mają zostać wykonane badania własne, to zostanie to policzone osobno (od kilkuset złotych wzwyż). Jeśli czytasz to później niż w 2024 roku, to z całą pewnością powyższe ceny mogły podskoczyć jeszcze o kilka złotych.

Praktykowana jest przez większość (dość naturalna) zasada, iż „im więcej stron ma liczyć praca, tym mniejsza będzie cena za stronę”. Zakładając przykładowo, że Twoje praca to sama teoria, prosty temat, powiedzmy, że za kompletny wzorzec na 40 stron dostaniesz wycenę na 1899 zł (47,5 zł/str.), natomiast jeśli będzie to 50 stron, cena wzrośnie do 2249 zł (45 zł/str.).  

Przydałaby się pomocna dłoń?
Zapraszam: 

Przydałaby się pomocna dłoń? Wsparcie, które zaprowadzi Cię najkrótszą drogą i prosto do obrony na 5? ZAPRASZAM:

Wierzysz w takie mity? Więc jesteś łatwą zdobyczą dla ghostwritera naukowego...

Może Cię tym zaskoczę, ale nie stanowi żadnej gwarancji bezpieczeństwa czy satysfakcji, gdy piszący przesyła Ci w odpowiedzi swoje pełne dane osobowe. Po pierwsze: raczej tego nie sprawdzisz, bo gdzie? Jak? Poprosisz o zdjęcie dowodu? To wyśle Ci „dowód kolekcjonerski”. Po drugie: słupy. Dane mogą być na podstawioną osobę (np. jakiegoś Mietka spod sklepu monopolowego). Tak samo, nie stanowi dla Ciebie żadnej gwarancji bezpieczeństwa, gdy zleceniobiorca nie wymaga zaliczki (a często tak „walczy się” o klienta, który przecież najbardziej boi się straty pieniędzy). Powiem więcej: aktualnie duża część oszustów ukrywa się właśnie wśród tych, którzy nie wymagają zaliczek. Ideałem dla oszusta jest sytuacja, gdy ofiara od razu wysyła zaliczkę – od razu też można „zniknąć”. Ale nawet jeśli tak się nie stanie i oszust przyjmie jakieś zlecenie bez zaliczki, to jest to dla niego tylko kwestia cierpliwości. Oszust nie napracuje się przy realizacji Twojego zlecenia, dlatego nie musi (w przeciwieństwie do rzetelnych twórców, którzy poświęcają na to długie godziny swojego życia) bać się o to, że klient nie zapłaci. Na spokojnie, w dniu zaplanowanego rozliczenia, oszust przygotuje jakieś 10% zamówionej treści (przekopiowując je z gotowego wzorca; z czegoś, co już jest) i gdy przyjdzie mail od ofiary, upominający się o zamówione treści, wyśle właśnie tylko tych kilka stron, jako nieedytowalny plik PDF „do wglądu” pisząc coś w stylu „całość gotowa; przesyłam fragment, aby można było zapoznać się z jakością treści; po otrzymaniu pełnej wpłaty, niezwłocznie prześle całość w pliku edytowalnym”. 99% zlecających, gdy terminy gonią, a „na ich oko” otrzymana treść jest ok., zaufa i wyśle tę wpłatę. No i w tym momencie straci swoje oszczędności.

Do poszukiwań i kontraktowania współpracy trzeba bardziej się przyłożyć, aby czegoś takiego uniknąć.

Ktoś „z polecenia” – najlepszy wybór, ale i tak zachowaj ostrożność

Zacznę od tego, że najlepiej jest się rozpytać wśród znajomych ze „starszych roczników” i wziąć od nich kontakt do kogoś (teoretycznie) sprawdzonego. Jeśli tylko masz taką możliwość i możesz zaufać osobie polecającej, zacznij od tego. Często, już po czasie, gdy bitewny kurz po obronie opadł, studenci (już absolwenci) luzują się i mówią otwarcie (znajomym) czy korzystali z czyjejś pomocy i w jakim zakresie. Jest duża szansa, że ktoś nakieruje Cię na dobry kontakt.
Uwaga! Nawet wówczas porządnie sprawdź taką osobę z polecenia i zabezpiecz swoje interesy sposobami, które omawiam dalej.

Czy pytać inne osoby na roku? Czemu nie. Znasz przecież mniej więcej osoby na Twoim roku; wiesz kto zawsze dostaje piąteczki, a kto raczej osłania tyły i zadowala się trójami. Zapytaj najpierw tych drugich. Ale czy bezpiecznie jest samemu pytać znajomych o polecenie kogoś? Raczej tak, ale „to zależy”. Zapytaj najpierw tych, którym można zaufać. Jeśli tacy nic nie wiedzą, możesz ostrożnie pytać dalej. Najlepiej pytać spontanicznie, w trakcie spotkania. Raczej unikaj zapytań w komunikatorach, postach, sms-ach itp. (zostaje po tym niepotrzebny ślad). Nie musisz też rzucać od razu „szukam kogoś, kto napisze za mnie wszystko”, a raczej: „szukam kogoś, kto ma wiedzę i doświadczenie i mnie trochę nakieruje, ewentualnie sprawdzi to co już mam”. Pytając o coś takiego, nie robisz niczego złego.

czy warto szukać pomocy w pisaniu

Masz prawo szukać wsparcia.

Często studenci tego typu sprawy traktują jako tabu, jakby ktoś za samo wypowiedzenie koło siebie słów „praca”, „pisanie”, „ktoś inny”, miał ich wyrzucić z uczelni. Nic takiego się nie stanie.

A czy ja jestem w stanie kogoś polecić? Tak, ale tego tutaj nie zrobię. Zapraszam do kontaktu mailowego po szczegóły.

Jak ja bym to zrobił, gdybym nie miał nikogo „z polecenia”

Po kolei

=> przygotowania: tworzę sobie nowe konto mailowe <=

Robię to z kilku powodów. Jednym z nich jest oddzielenie całej korespondencji prywatnej od tej, która będzie pochodzić z mailowania z usługobiorcą. Dzięki posiadaniu czystego konta mailowego wszystko będzie znacznie bardziej czytelne i nie będzie konieczności szukania maili wśród tysięcy innych. Poza tym, będę potrzebować (przynajmniej na początku) ukryć swoje prawdziwe dane. Da mi to przede wszystkim zabezpieczenie na wypadek trafienia na jakiegoś cwaniaka, który będzie chciał mnie zaszantażować. Zwiększy to po prostu mój komfort psychiczny.

Nowe konto mailowe przyda się też do założenia nowych fikcyjnych profili w serwisach społecznościowych i stronach ogłoszeniowych. A po zakończeniu współpracy nowoutworzone konto beznamiętnie całkowicie usunę i zmniejszę tym samym szansę, że ktoś się napatoczy na te maile w przyszłości.

zlecanie pisania pracy

=> poszukiwania: znajdź piszących na zlecenie <=

Szukanie „konwencjonalne”, czyli przez media społecznościowe i portale ogłoszeniowe, jest podstawowym kierunkiem moich działań. A co ze stronami internetowymi? Faktycznie, po wpisaniu w google hasła np. „pisanie prac naukowych” wyskoczy mi ich całe zatrzęsienie. Problem polega na tym, że są to w większości projekty scamowe, których celem jest omamienie odwiedzających pięknymi marketingowymi hasłami, i gdzie każdy szczegół, każda „pozytywna opinia”, są dobrze wyreżyserowane i zagrane. Dlatego, jeśli już zdecydowałbym się rozpocząć od tego, to wchodząc na daną stronę po pierwsze szukałbym pełnych danych administratora strony: nazwa firmy (imię, nazwisko), nip, adres. Tylko posiadając takie dane mogę zweryfikować, czy nie jest to jawny oszust.

Rzetelni piszący, którzy decydują się na założenie własnej strony internetowej, nie muszą ukrywać swoich danych osobowych. Współpraca ze studentami odbywa się bowiem z zachowaniem poszanowania prawa: pisanie dla kogoś wzorców prac, materiałów przykładowych itp. nie jest niezgodne z prawem (a takie umowy się zawiera). Samo kupowanie takich treści – również. Dla studenta: dopiero ich wykorzystanie stanowi złamanie prawa. Firmy wiedzą o tym, dlatego te, które nie zamierzają oszukiwać, nie ukrywają swoich danych (wystawiają faktury, podpisują umowy).

Gdy znajdę dane firmy, to: 1) wrzucam je w google i sprawdzam, czy są o firmie jakieś opinie; 2) wchodzę do rządowego rejestru firm CEIDG i sprawdzam, czy firma się w nim znajduje oraz od kiedy działa. Negatywne opinie lub brak firmy w CEIDG, to czerwona kartka. I teraz: te negatywne opinie. Będę rozsądny. Jeśli firma działa na rynku od 3, 4, 5 lat i znajdę powiedzmy do 10 negatywów, to tak jakbym nie znalazł nic. To znaczy – nie ma się czym przejmować. Niezadowolony klient zdarzy się nawet najlepszym, choćby dostał on więcej, niż to za co zapłacił. Jakiegoś negatywa mogła dać konkurencja. Co innego jeśli firma działa od roku i znajdę kilkanaście negatywów. Chyba już rozumiesz o co kaman?

Szukanie piszących dyplomówki na facebooku?

Przejdźmy do mediów społecznościowych. Ja skupie się na Facebooku i grupach, które tam działają. Krótko i na temat. Zrób sobie nowy profil korzystając z dopiero co założonego maila i wyszukaj hasło np. „pisanie prac”. Wyskoczy Ci pełno grup:

Skupie się na maksymalnie dwóch z kilkutysięczną liczbą członków. Zapisze się do nich.
Na grupach tych znajdę wielu potencjalnych piszących, do których mogę napisać z zapytaniem. UWAGA! ROI SIĘ TU OD OSZUSTÓW, KTÓRZY MAJĄ GOTOWĄ STRATEGIĘ NA KAŻDĄ OKOLICZNOŚĆ. NAWET JEŚLI KTOŚ KOGOŚ TU POLECA, TO NIE DAM WIARY NA SŁOWO (TO NIE JEST TO SAMO, CO REKOMENDACJA OD MOJEGO WIELOLETNIEGO ZNAJOMEGO).

Wiele osób może ukrywać się, podobnie jak ja, pod fikcyjnym kontem. Unikam takich piszących. Dopiero jeśli jestem w stanie stwierdzić, że dane konto jakiejś osoby jest prawdziwe, to decyduje się na napisanie w pierwszej kolejności do tej osoby. Jeśli nie jestem pewien na 100%, to piszę do tej osoby zapytanie o możliwość dodania mnie na kilka minut do znajomych, abym mógł rozwiać swoje wątpliwości. Gdy ktoś się nie zgadza/nie odpisuje – odpada.

Szukanie piszących prace dyplomowe na portalach ogłoszeniowych?

Poszukiwania warto też przeprowadzić na portalach ogłoszeniowych. Ja zajrzałabym tylko w dwa miejsca, bo już na nich będzie tyle ogłoszeń, że potrzeba by lat na zapoznanie się z wszystkimi…).

  • https://napiszeprace.pl/,

  • oraz na pierwszą stronę z google, która wyskoczy po wpisaniu „ogłoszenia nazwa_miasta” – np. ogłoszenia Warszawa.

Szukałbym raczej indywidualnych piszących, niż „platform skupiających redaktorów” lub „zespołów redaktorów”. Skupiłbym się na ogłoszeniach mniej marketingowych, a bardziej rzeczowych. Jak ktoś pisze, że jest profesjonalistą z każdej dziedziny z 10 letnim doświadczeniem, i że spełni wszystkie moje oczekiwania tanio i szybko, to od razu opuszczam bez żalu takie ogłoszenie. Bo nie jestem idiotą. Z kolei, jak ktoś podaje konkretne dziedziny, na których się zna, i pisze, że prosi o kontakt ze szczegółami, aby móc ustalić adekwatną wycenę, to wysyłam takiej osobie wstępne zapytanie. Rozumiesz mniej więcej? Podchodzę do tego na chłodno i wczytuje się w treść ogłoszenia. Jeśli ktoś pisze z sensem i jego ogłoszenie dobrze się czyta, to warto wysłać do tej osoby zapytanie. Jeśli w ogłoszeniu widzę błędy ortograficzne, interpunkcyjne lub jeśli czyta się je, jakby napisał je ktoś z podstawówki, to odpuszczam.

Jest jeszcze jedno miejsce, które jest „mało wyeksploatowane” (zwłaszcza przez oszustów). Mowa o portalu https://www.e-korepetycje.net/, gdzie wielu korepetytorów często podaje w opisach swoich profili, że np. „pomagają w zadaniach”. Są to potencjalne osoby, do których warto napisać. Wejdę więc na listy korepetytorów z przedmiotów, które obejmują mój kierunek studiów. Sprawdzę, czy znajdzie się ktoś odpowiedni.

A ile zapytań wysłać? Ja na początek wysłałbym maksymalnie 5 zapytań do ludzi na FB oraz tyle samo do pasujących korepetytorów i maksymalnie 20 zapytań w odpowiedzi na ogłoszenia.

Jak rozpocząć kontakt z piszącym na zlecenie?

=> kontakt: poznaj piszących na zlecenie <=

Do znalezionych osób napiszę coś w takim stylu:

Do wykonania praca („materiał wzorcowy”) o tematyce XYZ. Czas realizacji: na maj przyszłego roku. Potrzebne wszystko, od A do Z. Jakie ma Pani doświadczenie w tej dziedzinie? Czy można otrzymać próbki tekstów? Jakiego przedziału cenowego (zł za str.) należy się tutaj spodziewać? Czy pobierane są zaliczki? Czy spisanie umowy wchodzi w grę? Preferuje kontakt mailowy, dlatego proszę o odpowiedź na ………@XX.pl.  

 

=> gdy ktoś nie odpisuje – odpada

   => gdy ktoś nie zgadza się na umowę – odpada

      => gdy ktoś pisze, że ma stawki niższe niż 30 zł/str. – odpada

Gdy ktoś przejdzie tą pierwszą selekcję, zaczynam go testować (mniej więcej w tej kolejności):

1. Wpisuje w google maila, z którego dana osoba do mnie napisała, i weryfikuje, czy czasami ktoś przed nią nie ostrzega (na jakimś forum lub w poście). Najlepiej wpisać w cudzysłowie całego maila oraz sam początek, tj.:

zlecanie pisania pracy magisterskiej

2. Sprawdzam dokładnie, co do mnie pisze i dopytuje o szczegóły. Pytam przykładowo, czy zajmuje się tylko pisaniem dla studentów, czy robi też coś innego (np. jest copywriterem). Pytam, czy będzie przesyłał mi do wglądu również wszystkie materiały (a jeszcze lepiej: konkretne fragmenty materiałów), z których skorzystał (rozdziały książek, artykuły naukowe). Chcę dzięki temu: 1) sprawdzić, czy podawane przez niego referencje (przypisy) są prawdziwe; 2) mieć te materiały na później, gdyby promotor o nie dopytywał.

Gdybym chciał powierzyć komuś ważne zadanie, od poprawności realizacji którego naprawdę wiele zależy, to dobrze bym tą osobę przemaglował. Mówi się „nie kupować kota w worku”. I dokładnie o to chodzi.

Warto też zapytać się wprost:

– Kto konkretnie będzie pisał treść – czy całość jedna osoba, czy kilka (czy otrzymam ich dane osobowe wraz z ich potwierdzeniem)?

– Kiedy ostatnio piszący tworzył na taki temat, jak mój?

– Jakie wykształcenie ma piszący?

– Czy piszący działa legalnie i rozlicza się z podatków?

3. Przesyłam mu najważniejsze informacje z uczelnianych wymogów: NIE WYSYŁAM PEŁNEGO PLIKU WYMOGÓW. Nie potrzebuje, aby piszący wiedział na której uczelni studiuje. Spisuje lub przekopiowuje do maila sprawy związane z formatowaniem: czcionki, odstępy, marginesy, styl przypisów. Te informacje powinny piszącemu wystarczyć.

4. Wysyłam mu moją wersję umowy i pytam, czy mu odpowiada. A jeśli nie, to dlaczego. Wyjaśniam jego wątpliwości.

5. Ustalam ostatecznie, ile ta przyjemność będzie mnie kosztowała. Jeśli jest to przedział 40-60 zł/str., to są to odpowiednie stawki.

6. Przedstawiam mu moją propozycje rozliczania się. Jaka to propozycja? Następująca:

  • W pierwszej kolejności zamawiam mało; do 5 stron, np. jakiś jeden podrozdział. Termin wykonania: do kilku dni. Jeśli zaliczka nie jest wymagana, to ok. Jeśli jest wymagana, płatność dzielimy na 2. Pierwszą połowę wpłacam przed, a drugą po realizacji. Ale… Przed wysłaniem wpłaty proszę zleceniobiorcę o wysłanie na podane przeze mnie konto[1] niewielkiej kwoty (1 grosz – 1 zł) z tytułem „celem weryfikacji danych”. Jeśli nie ma zgody – piszący odpada. Jeśli jest zgoda, czekam na przelew i sprawdzam, czy dane się zgadzają. Jeśli tak – wysyłam przelew.

  • Jeśli nie otrzymuje materiału w ogóle lub otrzymuje, ale z wielodniowym spóźnieniem – piszący odpada. Jeśli materiał jest na czas, przeglądam go, czytam fragmenty, sprawdzam, czy wszystko ma sens, klei się ze sobą, czy w każdym akapicie są przypisy i czy całość jest wykonana zgodnie z przesłanymi standardami. Jeśli te kwestie są ok., to wchodzę na plagiat.pl i wrzucam otrzymany materiał do skanera (będzie mnie to kosztowało 9-18 zł, ale dowiem się, czy nie ma plagiatu). Jeśli wskaźniki są niskie[2], to rzucam jeszcze okiem na przypisy. Wpisuje losowe w google. Jeśli widzę, że dana książka nie jest dostępna w sprzedaży, to pytam zleceniobiorcę, jak ją zdobył. Jeśli wskaźniki na plagiat.pl wyszły nieco powyżej mojej normy, to wzywam piszącego o przeredagowanie oznaczonego przez plagiat.pl tekstu (dosyłam mu raport pełny). Jeśli się miga, kombinuje – odpada.

  • Jeśli wszystko wydaje się ok., to wysyłam drugą część płatności i ustalam, co dalej.
    Dalej chciałbym zlecać i rozliczać się rozdziałami lub do maksymalnie 15 str. Na każdą taką partię materiału zawiązuje już umowę. Wpłaty zawsze dzielę na 2 raty. Przystępuje do zamawiania kolejnej partii, gdy sprawdzę poprzednią.

Co jeszcze mógłbym zrobić, żeby sprawdzić piszącego? Mogę do niego napisać z jeszcze innego, dodatkowego konta mailowego. Wyśle mu fikcyjne zapytanie na coś zupełnie innego i zobaczę, czy z tej „innej dziedziny” też uważa się za specjalistę. Jak ktoś jest od wszystkiego, to najczęściej (nie zawsze) jest do niczego.

Kluczem jest zachowanie ostrożności aż do samego końca; aż do finalnego rozliczenia efektów pracy zleceniobiorcy. Ja, jako zlecający, każdy otrzymywany fragment treści będę weryfikował z tą samą czułością. Wykonawcy, gdy już otrzymają większą wpłatę, bardzo się luzują i przestają „wchodzić klientowi w d…”. Dla każdego piszącego najważniejszym celem jest otrzymanie wpłaty. I w związku z tym faktem pojawia się szansa na negocjacje.

Negocjowanie z piszącym na zlecenie?

Zawsze próbuje negocjować – nawet jeśli nie zależy mi na obniżce ceny. Chodzi o to, że gdy zaproponuje znaczne (powiedzmy 20%) obniżenie ceny, a zleceniobiorca dość szybko się zgodzi, to powinien wyświetlić mi się przed oczami alert ostrzegawczy. Prawdę mówiąc, jeśli dany piszący ma grafik zapełniony zleceniami, bo jest dobry, to dużo nie ugram i tak powinno być. Jeśli jednak dany zleceniobiorca jest przeze mnie dobrze sprawdzony i „chce go mieć”, ale cena jest ważna, to spróbuje tego:

  • Napisze mu, że jego propozycja nieco przekracza mój maksymalny budżet. Że jeśli zejdzie z ceny, to wrócę do niego po kolejny projekt. A jeśli współpraca będzie przebiegać dobrze, to polecę go znajomym.

  • Zaproponuje wydłużenie terminu realizacji w zamian za obniżenie ceny.

  • Zaproponuje, że zapłacę mu za wszystko od razu, w przedpłacie, w zamian za obniżenie ceny.

  • Zaproponuje mu jakiś barter: może świadczę jakieś usługi lub coś sprzedaje, albo mam coś niepotrzebnego (stary telefon). Mało kto się zainteresuje, bo pieniądz to pieniądz, ale zapytać nie zaszkodzi.

I jeszcze raz, bo to ważne: kontakt mailowy (w ostateczności – czat) jest lepszy, niż rozmowa przez telefon. Przez telefon jesteśmy bardziej nieuważni i można nami lepiej manipulować. Potencjalny oszust będzie z pewnością nieźle przygotowany do każdego scenariusza rozmowy. Prowadzi je codziennie już od dłuższego czasu. Wie jakie pytania zadają studenci i wie jak sprytnie na nie odpowiedzieć. Poza tym, nawinie mi makaron na uszy tak, że zanim się spostrzegę, będę już potwierdzać sms-em wykonanie przelewu. Cały kontakt i wymiana informacji trwa tu za szybko, zbyt dynamicznie. Tymczasem, rozmowa przez maila może rozciągnąć się na cały dzień; mam czas, aby dokładnie zapoznać się z tym, co pisze osoba po drugiej stronie. Popełniam mniej błędów. Mam szansę kontrolować WSZYSTKO. Nie wspominając już o tym, że po numerze telefonu można mnie szybciej zidentyfikować.

negocjowanie ceny z piszącym prace

Prawa autorskie

Jeśli się tego wcześniej nie ureguluje, to zgodnie z prawem podmioty te mogą wykorzystać swoje wcześniejsze dzieła do kolejnych zamówień i nie ma w tym niczego nielegalnego – zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych mają do tego pełne prawo. Problem dotyczy szczególnie tanich ofert lub ofert anonimowych osób. Wiarygodni zleceniobiorcy piszą wzorce wyłącznie na zlecenie konkretnego klienta i nie używają prac wielokrotnie, przekazując prawa autorskie zleceniodawcy, z jednoczesnym oświadczeniem o zaniechaniu wykonywania praw osobistych. 

Jak sprawdzić treści wykonane na zlecenie?

Każdy otrzymywany od zleceniobiorcy materiał dokładnie czytam. Muszę sprawdzić nie tylko jego treść, ale też „właściwości” samego pliku. We właściwościach zapisywanych jest bardzo dużo danych (a przy pomocy specjalnego oprogramowania można wyciągnąć jeszcze więcej informacji). Znam (prawdziwą) historię dwóch dziewczyn, która „wpadły” właśnie przez te dane. Nazwijmy je Kasią i Basią. Dziewczyny były w jednej grupie seminaryjnej, u jednego promotora. Postanowiły, że zlecą napisanie swoich prac komuś innemu i udało im się znaleźć w miarę rzetelną osobę, która faktycznie wykonała dla nich „wzorce”. Po różnych pomniejszych korektach oddały wersje finalne do sprawdzenia w JSA. Obie prace były czyste. Nie minęło jednak kilka kolejnych dni, a obie otrzymały wezwanie na komisje dyscyplinarną, a w systemie statusy ich prac z „zaakceptowanych” zmieniły się na „niezaakceptowane”. Były jednocześnie zaskoczone, przerażone i zmieszane. „Co się stało? Przecież wszystko było już zaakceptowane; za kilka dni obrony…”. Nikt nie chciał im nic powiedzieć. W trakcie przesłuchania okazało się, że uczelnia wyciągnęła dane z plików dostarczonych prac i:

  • po pierwsze, były one w dużej części identyczne, a co ważniejsze,

  • po drugie, okazało się, że zleceniobiorca miał nazwany komputer, jako „Dobry ghostwriter – pisanie wzorców” i taka informacja widniała we właściwościach w wierszu „autor”.

Chyba nie muszę dodawać nic więcej? Dziewczyny przed komisją zamurowało. Nie miały nic na swoją obronę. Dano im ultimatum: albo się nie przyznają i weryfikacja (bardzo szczegółowa) wykaże prawdę, a wówczas zostaną wyrzucone z uczelni, albo też się przyznają i „tylko” będą musiały wziąć poprawkę z seminarium dyplomowego (-2000 zł każda) oraz napisać całkiem nowe prace dyplomowe, które obronią za rok. Kasia i Basia przyznały się. A co się stało, gdy poszły z pretensjami do zleceniobiorcy, który wykonał im wzorce? Stwierdził on (choć w trochę innych słowach), że są niemądre, skoro przekazywały bezpośrednio pliki od niego. On swoje zlecenie na wzorzec wykonał.

A teraz odpowiedz sobie szczerze. Czy bez przeczytania tego przykładu pomyślałbyś/pomyślałabyś o tym, aby zweryfikować właściwości otrzymanego od ghostwritera naukowego wzorca? Ja od razu otworzyłbym sobie pusty plik Worda i przekopiowywał całe wnętrze z otrzymanych wzorców do niego. Wtedy pozostaje tylko pilnowanie treści „aby się nie rozjechała”.

Krótkie podsumowanie - zleceń napisanie, czy nie...

Wycena – na zakończenie

Jeszcze raz, aby się utrwaliło. NIKT NIE NAPISZE DOBREGO WZORCA TANIEJ, NIŻ PODAŁEM POWYŻEJ, BO JEST TO NIEOPŁACALNE. Chcesz stracić pieniądze, czas, nerwy? To skorzystaj z tańszych opcji. Pamiętaj, że od tej osoby zależeć będzie Twoja przyszłość.

Jeśli nie stać Cię, aby w przeliczeniu na stronę zapłacić więcej niż 45 zł, napisz pracę samodzielnie. To najlepszy sposób, aby nie zostać oszukanym. Znajdziesz na DrugiPromotor.pl całą potrzebną wiedzę, i wszelkie niezbędne wsparcie, aby poradzić sobie z pracą dyplomową – lepiej te pieniądze zainwestuj właśnie w to.

Pozdrawiam i życzę udanego dnia! 🙂

ogłoszenia napisze prace
Dla tych, którzy szukają kompleksowych rozwiązań:

 

[1] Nie podam swojego konta, a konto znajomego, brata, siostry.

[2] WP1 mniej niż 20 i WP2 mniej niż 1.

Zlecanie pisania pracy dyplomowej. Wszystko co musisz wiedzieć, aby nie wpaść w tarapaty!
Przewiń na górę